Kim jestem?

Jestem Aleksandra Dahai. Kobieta zdecydowanie wyzwolona. Nie przepraszam za to, że żyję. Czerpię z życia garściami to, co w nim najbardziej lubię. Bo mogę.

Nie zgadzam się na to, by trudne doświadczenia z przeszłości uniemożliwiały nam kreowanie życia pełnego radości i wolności. Dlatego pomagam moim klientkom odbudować zdrową pewność siebie i wyzwolić się z tego, co je ogranicza.

Jak to robię?

Poprzez rewolucyjnie skuteczną i przyjemną formę terapii i rozwoju osobistego, mediacje bezpośrednio z podświadomością i techniki świadomego snu.

Jako pionierka sanomentologii w Polsce uczę tych metod, by były znane i dostępne dla każdego, kto ich potrzebuje.

O czym marzę?

W moich marzeniach widzę świat, w którym każda kobieta ma odwagę żyć tak, jak chce i być tak intensywną, jak jej się podoba. Stawia siebie na pierwszym miejscu, żyje na swoich warunkach, pełnią życia. Akceptuje i kocha siebie całkowicie bezwarunkowo. Emanuje zdrowym poczuciem własnej wartości, więc przyciąga podobnych ludzi jak magnes. Nie tylko przeczuwa, ale i doświadcza na własnej skórze, że można być zdrową, bogatą i szczęśliwą bez względu na ciężar historii z przeszłości.

Chcę widzieć kobiety czerpiące przyjemność i radość z życia. Bez wstydu, zażenowania, strachu przed osądem i bez przepraszania. I bezczelnie mam zamiar tę wizję zrealizować.

W co wierzę?

Mam swój osobisty manifest. Zobacz, czy rezonuje właśnie z Tobą.

Każdy problem ma swoje źródło w podświadomości

Do źródła tego problemu nie dotrzemy na świadomym poziomie. Właśnie dlatego dotychczasowe techniki nie dawały znaczących efektów moim klientkom. Możemy jednak nauczyć się oczyszczać owe źródła poprzez świadome sny i mediacje z podświadomością.

By w pełni się wyzwolić, trzeba porzucić oczekiwania innych.

Jednak programy wprowadzane nam do głowy od początku naszego istnienia są zakodowane bardzo głęboko. Zamiast z nimi walczyć, lepiej je oczyścić i zastąpić wspierającymi. Nasza podświadomość doskonale wie, jak nas wyzwolić. Trzeba tylko wiedzieć, jak z nią rozmawiać.

Mamy prawo pożądać czegoś całą sobą i do tego dążyć.

Przez całe wieki kobietom wmawiano, że pożądanie to grzech. Tylko mężczyźni mogli podążać tą drogą. A przecież gdy czegoś pragniemy i mocno czujemy, że to musi być nasze… Właśnie wtedy mamy w sobie ogień potrzebny, by mieć to coś, co wydawało się wcześniej niedostępne!

Gdy czegoś chcesz, możesz za chwilę chcieć tego jeszcze więcej.

I to jest jak najbardziej w porządku, tak ma być, to świadczy o Twoim rozwoju. Z rozkoszą zaspokajam niepohamowany apetyt moich klientek na coraz większe marzenia. Daję im narzędzia, które umożliwiają ich realizację szybciej, łatwiej i przyjemniej, niż kiedykolwiek do tej pory było to możliwe.

Lenistwo to zdrowy radar, którego warto słuchać.

Rezygnując z lenistwa, zamykasz drogę własnej kreatywności. Potrzeba lenistwa pojawia się, gdy potrzebujesz odpocząć. Właśnie wtedy przychodzą do Ciebie najlepsze pomysły. Nasze biznesy warto układać tak, by lenić się cały czas. Robić to, co dla nas przyjemne. Dopiero wtedy jesteśmy we własnej mocy.

Jak zostałam trenerką sanomentologów?

Znasz tę złość, która zbiera się w Tobie, gdy kolejna metoda nie działa? A Ty kręcisz się w kółko, wpadając wciąż w te same schematy, programy, choroby i wzorce? Rozumiem Cię aż za dobrze.

Od zawsze miałam częste bóle głowy i problemy z zatokami. Miałam też nadwagę. Ważyłam 88 kg przy 167 cm wzrostu. Nosiłam rozmiar 46. Myślałam, że skoro nie lubię diet, a lubię jeść, to tak musi być. Po studiach założyłam firmę jubilerską. Myślisz, że marzyłam wtedy o świetnych dochodach i luksusie? Pewnie tak, ale ten wybór wcale nie był moim wyborem. Tak się złożyło i tyle.

Pracowałam ciężko i za długo. Na początku koniunktura była rewelacyjna. Ludzie kupowali, biznes szedł. A ja? Robiłam wszystko sama, mówiąc sobie, że nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Byłam przepracowana. Popełniałam błąd za błędem. W 2008 roku nastąpił rynkowy kryzys. Kulałam się dalej przez rok 2009. W 2010 poczułam, że jest naprawdę źle, że dłużej tak nie pociągnę. Ale z Polski wyjechałam dopiero w roku 2011.

Chciałam pojechać do Australii, wylądowałam w Tajlandii. Wyszłam za mąż. Otworzyłam razem z mężem salon masażu. Nowy biznes, nowa ja? Gdzie tam! Wpadłam w te same problemy, jakie miałam w Polsce. Mój mądry organizm stwierdził przy tym, że widocznie wysłał mi za mało sygnałów alarmowych do tej pory. Dołożył do tego stan zapalny wszystkich stawów po lewej stronie ciała.

 

Widzisz ten schemat?

Życie w automacie, choć wydawało mi się, że to ja nim kieruję.

Gdy już w odruchu buntu próbowałam zbudować moje życie całkowicie od nowa, za chwilę lądowałam w tej samej sytuacji. Zmieniał się kraj, zmieniała się liczba lat i mój stan cywilny. Ale nie sytuacja. Przyczyna leżała głębiej, wiadomo. A ja? Po prostu do niej nie docierałam. I to wcale nie dlatego, że nie próbowałam.

Medycyna chińska. Zdrowe odżywianie. Recall healing. Psychobiologia germańska. Ustawienia systemowe. Techniki EFT. Tak, próbowałam tego wszystkiego. Ty pewnie też próbujesz różnych metod.

To wszystko dawało efekty… Po to tylko, by za chwilę problemy wróciły. Stałam się specjalistką od tak wielu metod, a drastycznych zmian nie widziałam. Zaczęło mnie to zwyczajnie wkurzać. W końcu poznałam terapeutkę, która powiedziała mi, że na to, na co potrzebuję czterech sesji Kodu Emocji, wystarczy jedna sesja sanomentologiczna. I wtedy poczułam, że wreszcie znalazłam to, o co prosiłam wszechświat od początku mojej podróży po metodach alternatywnych.

Wiesz, ja nie lubię ciężkiej pracy. Nie lubię uczenia się dla samej nauki. Nie znoszę metod, na które poświęcasz lata, mozolnie dochodząc do mistrzostwa. A potem nadal potrzebujesz mnóstwa czasu, by pomóc swoim klientom. Marzyłam o czymś takim, co będzie działać bezboleśnie, ekstremalnie szybko i trwale. I miałam to właśnie przed oczami.

Rzuciłam się na tę koncepcję, czując już, jaki skarb mam w dłoni.

Akurat zostałam sama, tylko z połączeniem internetowym. Idealny czas na zgłębianie tajników nowej dziedziny.

I tak nie byłam gotowa na to, co nastąpiło później. Uzdrowiłam swoje wzorce finansowe i swoje ciało. Zrzuciłam 20 kg, w ogóle nie pracując nad masą ciała. Odzyskałam pełnię życia. W mojej rodzinie ułożyło się wiele rzeczy. Ból głowy? Zapomnij, już ich nie miewam.

Gdy sama już nabrałam wiatru w skrzydła, przyszła mi do głowy uparta myśl, która nie dawała mi zasnąć po nocach. Ile osób wciąż tkwi w starych wzorcach, próbuje różnych metod i nie może wyrwać się raz a porządnie z własnego błędnego kręgu? Ile z nich, w cholerę inteligentnych i mądrych, mimo logicznego zrozumienia problemu nie może uzdrowić swojego ciała i emocji?

Ile ich jest w moim kraju? Ile ich jest na świecie?

I wiesz, jak raz wpadnie Ci do głowy ta myśl, wszystko się zmienia.

Zwłaszcza gdy masz w ręku narzędzie, które działa na znacznie głębszym poziomie niż jakiekolwiek techniki znane wcześniej. Gdy zrozumiałam, że chcę wyzwalać ludzi z przeszłości i pomagać im budować ich teraźniejszość i przyszłość, moja frustracja się skończyła. Od tej pory żyję w stanie błogiej ulgi i ekscytacji.

No i jestem. Ja teraz.

Pierwsza i jak dotąd jedyna trenerka sanomentologii w Polsce.

Autorka pierwszego programu subskrypcyjnego z nagraniami sanomentologicznymi na świecie. Zbuntowana dusza.

Ty wiesz, czy właśnie mnie teraz szukasz. Mam wszystko, by Ci pomóc. I żadnego ciśnienia, by Cię do tego zmuszać.

Niepoprawna prywata

Wiesz, nie mam nic do ukrycia. Wystarczy, że zajmuję się koncepcją, która może się wydawać dość tajemnicza. Dlatego zdradzę Ci kilka faktów z mojego życia. Może odnajdziesz w tym kawałek siebie.

Mieszkam w Tajlandii

Wyprowadziłam się z głośnego Bangkoku na prowincję i jest mi tu bardzo dobrze. Nie wracam!

Mam swoją ulubioną aplikację

Nazwy nie podam, bo kontrowersyjna. Poznasz ją, gdy dołączysz do mnie w social mediach. Link znajdziesz na dole tej strony.

Mój ogród odwiedzają smoki

I trochę się ich boję. Wielkie jaszczury tajlandzkie mogą zrobić niezłe kuku swoim ogonem. A jednak kontakt z nimi jest magiczny.

Nie robię nic pod publikę

Bo mi się zwyczajnie nie chce. Wolę intensywnie wyrażać swoją prawdę. To ma zdecydowanie większą moc.

Uwielbiam ostre brzmienia

W mojej duszy brzmi Linkin Park, The Hu, Five Finger Death Punch, Rammstein, The Doors, Guns n Roses i Gotye

Jak nazwałam swój sklep?

Bramy Snu

To tu możesz zobaczyć różne drogi do wyzwolenia. Wybierasz w nim drzwi, przez które chcesz przejść na początek. Ty określasz, które błędne koła w swoim życiu chcesz przekroczyć już teraz.

Zajrzyj tam, jeśli chcesz zobaczyć, co robię.